U mnie ta asceza raczej z innych pobudek: detoksykacja, odnowa biologiczna, przemiana jowialna, rewitalizacja gastralna z akcentem na odszlamienie mózgu i jelit. Jednym słowem transformacja. Wszystko to ma sprawić, że na wiosnę z suchego chabazia przepoczwarzę się w pięknego żonkila.
Póki co, łatwo jednak nie jest. Dopadają mnie wszelkie syndromy odstawienia, zespoły abstynenckie i inne tam takie. Do tego te ustawiczne podszepty szatana, że zdrowe życie nie warte jest funta kłaków i na domiar złego jest ono zupełnie wbrew naturze. Od czasu do czasu prześladują mnie też jakieś majaki, demony, potwory i zjawy. Jako dowód załączam zdjęcia.
Nie poddaję się jednak - jeszcze tylko 8 dni!