sobota, 30 stycznia 2016

Grafomania - wprawki

Przystanął i przeglądnął się w przeszklonych drzwiach. Wygładził połacie marynarki i poprawił kapelusz. Przyglądał się sobie uważnie, ale nie znalazł już więcej żadnych uchybień. Nim wszedł wykręcił jeszcze ustami ósemkę i pociągnął znacząco nosem. Na sali czekał na niego rozentuzjazmowany tłum. Pewnym krokiem ruszył w kierunku mównicy. Podniosła się wrzawa. Starał się zachować chłód i trzeźwość umysłu. Nie udało się. Zatoczył się i wyjebał. Nastała cisza.

Błyszcząca tafla szkła flirtowała z jego dostojnym odbiciem. Stał i prężył się przed nią ponętnie, kokieteryjnie wygładzając mechate ubranie. Ustami malował zalotne łuki od minus do plus nieskończoności. Aż w końcu nakarmił swe nozdrza jej aromatem. To był zapach prawdziwej, zwierzęcej miłości - woń, która wymusza działanie. Ruszył ku niej, naparł, przylgnął i rozkołysał. Wydała najczystszy dźwięk uniesienia, który tylko niewprawne ucho mogło pomylić ze skrzypieniem starego zawiasu weneckich drzwi wahadłowych. Buzowało w niej wszystko. Chciała tę chwilę uczynić wiekuistą, chłonąć ją po wsze czasy, rozkoszować się i smakować absolutu, lecz jego już nie było. Przeszedł na drugą stronę. Z realnego świata lustrzanych odbić wkroczył w krainę cieni. Została sama. Przekorny los znowu z niej zadrwił. Odprowadziła go wzrokiem, a na jej ciele opary minionego, ulotnego uczucia skropliły się w małą gorzką, koślawą łzę, która leniwie zsuwała się ku dołowi. Pełzła zostawiając za sobą nieznośne mrowienie. Zatoczyła się jeszcze kreśląc melancholijny kontur przemijania i spadła. Nastała cisza.


    

niedziela, 24 stycznia 2016

Partnerka

- Porozmawiajmy proszę, bo tak dłużej być nie może! - Baśkę bierze na rozkminy. 
- O czym? - odpowiadam niepewnym, zdezorientowanym głosem wietrząc problemy. 
- O związku. Kim na przykład jest dla ciebie partnerka w związku? - tak czułem. Nie dość, że głowę świdruje mi jeszcze wczorajsze piwo to teraz dodatkowo trudne tematy. Próbuję salwować się jakimś górnolotnym truizmem i mówię:

- Partnerka w związku jest WSZYSTKIM, Kochanie! - dorzucam do tej myśli głupkowaty uśmiech.
- Ale serio pytam. - wbija we mnie karcące i surowe spojrzenie.
- Hmm... aaaa.... serio. A jak serio, to, to partner jest wszystkim. - a to mi się żart udał, którym rozbawiłem sam siebie. Mina Baśki mówiła dobitnie, że tylko siebie. 

I na tym żarty się skończyły. Zostałem brutalnie przyprowadzony do porządku, przeczołgany, przećwiczony aż w końcu po licznych wskazówkach, podpowiedziach i pytaniach naprowadzających doszedłem do prawidłowej odpowiedzi na postawione pytanie. Otóż, partnerka w związku jest najcudowniejszym obiektem, o który trzeba dbać i się troszczyć. Należy ją ustawicznie adorować i chłonąć treści płynące z jej cudownych ust. W szczególności należy delektować się jej pięknem, mądrością i wyjątkową wrażliwością. W zamian, partnerka od czasu do czasu uraczy nas pouczającymi pogadankami o sprawach istotnych. Kac.

czwartek, 14 stycznia 2016

Rock Radio - przedawkowanie

Jadę do pracy. W samochodzie słucham Rock Radia. Lecą reklamy, potem piosenka lub dwie, a potem znowu reklamy. Nie przełączam stacji. Słucham reklam. Postanawiam słuchać ich świadomie, z pełnym zaangażowaniem. Odkrywam, że ich teksty znam prawie na pamięć – a z pewnością lepiej niż teksty promowanych hitów James Bay’a czy Coldplay’a.  Mogłem coś przeinaczyć, ale pi razy drzwi w bloku reklamowym poleciała taka lista:

  • Calominal – leczenie nadwagi
  • Szampon DX2 – na siwienie włosów
  • Irigasin – płyn do płukania zatok i nosa
  • NeoMag Skurcz – magnez
  • Procto-hemolan – na hemoroidy
  • Lactacyd Acti – żel do higieny intymnej
  • Desmoxan – na rzucenie palenia
  • Apetiblock – hamuje napady głodu
  • Diohespan max – na żylaki
  • Liderin – na sukcesy seksualne
  • Renopuren – na zatoki
  • Aromactiv – na przeziębienie 
  • Lactocontrol – na nietolerancję laktozy
  • Halitomin – na nieswieży oddech


To jest nie do wiary. Same suplementy. Wyobrażam sobie wszystkie te preparaty: parę butelczyn i stos kolorowych pigułek na stole. Na krześle przy stole widzę grubego, siwego, przeziębionego, pokurczonego faceta. Gasi papierosa a z ust leniwie wypuszcza dym i przerażający odór siarki. Gołe nogi dekorują podskórne inkrustacje z sinozielonych, dorodnych żylaków. W żołądku burczy a jelita buzują. Łydki i uda spięte i drżące. Między nogami dla odmiany nieruchoma wiotkość. Jedną ręką sięga po te wszystkie piguły, drugą drapie się po swędzącej dupie i wierzy, że niebawem wszystko będzie dobrze.

Ot taki rodzi mi się obraz statystycznego słuchacza rockowej rozgłośni. Chce mi się krzyczeć. Krzyczę. Jakaś baba w radiu krzyczy wraz ze mną. Ja krzyczę naprawdę. Ona tylko udaje. Reklamuje Valerin Max (na uspokojenie). Jej wrzask wieńczy blok reklamowy. Ufff. Zaraz puszczą piosenkę – pewnie (o ironio!) coś z repertuaru Placebo. Nie dowiem się tego. Jestem pod pracą. Wysiadam.

sobota, 2 stycznia 2016

Bieganie

Na termometrze -10 stopni. Samochód nie zapalił w pierwszym podejściu. Jedenastoletni akumulator potrzebował dodatkowego amperażu z prostownika rozruchowego. Udało się. Jedziemy z Barbarą do lasu pobiegać. Jedziemy za Kraków, gdyż bieganie zimą w miejskim smogu nie wchodzi w grę

A co będzie jak po przebieżce zziajani i wyczerpani wrócimy na leśny parking a auto znowu nie odpali? - przez chwilę przelatuje mi przez głowę lekka obawa. Nie straszna mi ona jednak. Jestem przecież z Basią, a ona ostatnio przeżywa fascynację Bear Gryllsem i jego szkołą przetrwania. Zna zapewne mnóstwo sposobów jak przeżyć w dzikim lesie, w ekstremalnych warunkach. Zresztą ja też zostałem zmuszony do obejrzenia youtubowej kolekcji jego surwiwalowych dokonań. Mimo wszystko wysławiam obawę:

- A co będzie jak po bieganiu auto nie zapali?
- Przejdziemy 300 metrów do wsi i poprosimy kogoś, aby odpalić na kable.
- Tak po prostu?
- Tak
- To nie będziemy rozpalać ogniska? Nie będziemy budować domu z gałęzi? Nie będziemy polować na wiewiórki? - pytam zawiedziony.
- Nie.
- To ja chociaż na wszelki wypadek nasikam do bidonu. Gościowi na pustyni uratowało to życie. 

Obawy były jednak całkiem nieuzasadnione. Biegało się wyśmienicie. Auto odpaliło i wróciliśmy cało do domu. Mogę zatem teraz spokojnie, pełen energii i radości życzyć Wam "Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!". 

Baśka odwraca wzrok. Jest chyba lekko zmanierowana. Drażnią ją toasty wznoszone do monitora bidonem.