wtorek, 21 czerwca 2016

Euro

Dziś pójdę pobiegać. Szybko skrobnę na blogu, co tam u mnie słychać i oddam się oczyszczającej mocy joggingu. A zatem, Drodzy Czytelnicy, już karmię Was najnowszymi faktami. W ogrodzie pojawiły się dwa leżaki. Na jednym wyleguje się Baśka, na drugim - jej książki. W domu niezmącona babą atmosfera Euro. Streaming za streamingiem wciągam roziskrzonymi oczyma.  Sześć grup, w każdej cztery drużyny, każda drużyna to kilkunastu zawodników, do tego dochodzą mecze, bramki, kartki, wykluczenia, błędy sędziego... i ja to wszystko świetnie ogarniam. A przecież nierzadko oglądam i dokształcam się przy znikomej trzeźwości.
Ćwiczę pamięć. Bodźcuję synapsy. Fałduję korę. Stymuluję przysadkę. Napinam szyszynkę. Rozwijam się. Doskonalę. A to mi jeszcze miauczy z leżaka, że czas trwonię! I że szyszynka odpowiada za sen a nie za rozwój!

Ma leżak to niech leży! I się cieszy, że komarów nie ma. – tak jej powiedziałem.
Polska Biało - Czerwoni!


No to czas na jogging! A potem Hiszpania – Chorwacja, szlagier w grupie D. 

1 komentarz:

  1. Podczas meczu kobieta ma jedną ważną rolę: podawać piwo i coś do jedzenia :P A tak na poważnie to może warto jakoś żonę przekonać do kibicowania: wtedy będzie podawać piwo bez pretensji.

    OdpowiedzUsuń