wtorek, 1 stycznia 2019

Nowy Rok 2019

Witam Państwa w Nowym Roku. Sytuacja wygląda następująco: Bimbasińska leży w łóżku z kacem i z telefonem, w telewizji pies szuka bomby, a ja piszę. Piszę z ciężką i pustą głową. Jak to się dzieje, że pusta głowa waży najwięcej? Nie wiem. Myślenie dzisiaj boli. Pisanie zresztą też.
Do tego żołądek jakoś intensywnie podryguje próbując uporać się z wczorajszym wkładem. W jelitach bulgocze. Po drugiej stronie oddech nieświeży.

Za chwilę czeka mnie bieg. Noworoczny bieg po samochód. Na oko jakieś 10km przez miasto pełne styranych wódą i szampanem ludzi. Będę mijał te pokurczone i zgarbione korpusy zwieńczone skacowanymi gębami  - a kurwiszon z Endomondo będzie twierdzić, że to ja się żulę. Niesprawiedliwa i mało atrakcyjna perspektywa. Do tego ciemno się zrobiło. Z dobrych wieści  to w telewizji wyje Szpak (pies od bomby albo uciekł, albo zdechł, albo przełączyłem - nie pamiętam). Szpak to jest zjawisko, które mnie męczy - nawet nie tyle uszy, ale oczy. Jest jak jakiś obrazek z powichrowaną iluzją optyczną. Nie mogę patrzeć dłużej niż parę sekund. Ale dobrze, że Szpak jest, bo daje kopa, aby wyjść i wysapać kaca.

Jak już dobiegnę do auta to nim wrócę. Będę jechał powoli, bardzo powoli. Sportową podeszwą adidasa będę subtelnie muskał pedał gazu (efekt Szpaka) i będę płynął leniwie wśród labiryntów krakowskich ulic. Snuł się będę i zamulał. Prawdziwą pogoń za życiem zacznę jutro. Do siego!

Ubieram majtki, dresy, buty  i lecę! "Nie zapomnij kluczyków!" - próbuję sobie jeszcze wbić do łba. Tutaj docieramy do kolejnego fenomenu pustej głowy. Pusta głowa nie jest pojemna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz