piątek, 12 września 2014

Miłość

Najtrudniej jest kochać tych, którzy miłości potrzebują najbardziej.

Na taką oto mądrość natrafiłem ostatnio. Proszę przeczytać ją raz jeszcze, powoli.

Nie będę roztrząsał, czy jest to mądrość wielkiego kalibru czy też prostackie generalizowanie wysnute na podstawie kilku przypadków. Tak czy owak, ludzie trudni, z emocjonalnymi wyrwami skrzętnie skrywanymi pod skorupą dzielności łakną miłości. Łakną miłości chyba bardziej niż inni, wręcz drapieżnie.

No dobrze, a kogo jest kochać najłatwiej? (oprócz słitaśnego trzymiesięcznego szczeniaka).
Zdecydowanie ludzi sprawnych fizycznie, zdrowych emocjonalnie, radosnych, do tego pięknych, z mnóstwem talentów, wrażliwych i dobrych. Choć nie! Dobrych niekoniecznie!

A teraz czas na ćwiczenie. Proszę spośród znajomych lub przyjaciół wybrać kilka osób i zastanowić się, do której grupy one należą. Można śmiało wybrać też mnie. Będę zaszczycony.

I jak? Trafił ktoś do kategorii słitaśnych szczeniaków? Czy wszyscy wpadli do wygłodniałych drapieżników z wyrwami i skorupami?

A sami siebie jak postrzegamy? Trudno nas kochać czy łatwo? A może da się coś zrobić, aby kochać nas było łatwiej?

Zwłaszcza to ostatnie pytanie jest nurtujące. Mocowałem się z nim długo. Szukałem i głowiłem się nad tym, jakie podjąć kroki, aby dokonać w sobie korzystnej transformacji.

Koniec końców..... zapisałem się na siłownię.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz